W poniedziałek 03 października 2022r. przypada 12. rocznica śmierci Ks. Prałata Franciszka Skorusy. Msza św. w intencji Pierwszego Proboszcza naszej Parafii zostanie odprawiona 03.10.2022r., o godz. 18:00, przewodniczyć jej będzie Ks. Wicedziekan Jacek Dziadkiewicz, a homilię wygłosi ks. Eryk Dobrzański. Mszę św. poprzedzi Nabożeństwo różańcowe w intencji śp. Ks. Prałata, które rozpocznie się o godz. 17:30.
Zapraszamy do wzięcia udziału w licznych wydarzeniach związanych z uroczystością św. Jadwigi Śląskiej, w tym w Pieszej Pielgrzymce z Wrocławskiej Katedry. Szczegóły na załączonych plakatach.
Zapraszamy na Nabożeństwa Różańcowe, odprawiane przez cały październik, o godz. 17:30, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. 13 października różaniec zostanie odmówiony po wieczornej Mszy św., w ramach ostatniego Nabożeństwa Fatimskiego. Wierni, którzy pobożnie pomodlą się na różańcu (5 dziesiątek) w kościele, publicznej kaplicy, rodzinie, społeczności zakonnej oraz innym stowarzyszeniu pobożnym mogą dostąpić odpustu zupełnego każdego dnia roku, pod zwykłymi warunkami (EI48)
18 września Kościół wspomina św. Stanisław Kostkę, patrona polskich dzieci i młodzieży. W tym roku to święto ustępuje pierszeństwa 26. Niedzieli zwykłej, ale warto przypomnieć sobie kim był ten święty i czy wciąż jest aktualnym wzorem dla młodych ludzi.
Patrząc na obrazek św. Stanisława Kostki widzimy chłopca z natchnionym wyrazem twarzy, wznoszącego oczy ku niebu, ze złożonymi rękami. Jakiś taki ten chłopiec ugrzeczniony, sztuczny i nierealny. A do tego trzyma lilie albo dzieciątko. Czym taki Święty może porwać młodzież XXI wieku, która żyje trzymając w rękach smartfona?
Historia św. Stanisława Kostki
„Czy był
święty, nie wiem. Ale był dobry – tak zeznał w procesie beatyfikacyjnym
Stanisława Kostki jego nauczyciel domowy i wychowawca Jan Biliński. Był
dobry od małego. Urodził się w bogatej, szlacheckiej rodzinie
w Rostkowie, który kiedyś prawdopodobnie nazywał się Kostkowem,
w okolicach Przasnysza na Mazowszu. Miał 5 rodzeństwa. Po latach jego brat
Paweł opowie, że rodzice wychowywali dzieci według ustalonych zasad,
w karności, posłuszeństwie oraz w wierze katolickiej.
Staś kochał rodziców, ale przyszedł taki czas, że stanął przed wyborem – bycia
posłusznym woli rodziców, czy realizacji własnych marzeń. A głowę miał
pełną marzeń. Ojciec chciał by był sukcesorem jego godności kasztelańskiej,
dziedzicem majątku, by bogato się ożenił i robił dworską karierę. Ale Staś
odpowiadał niezmiennie: „do większych rzeczy zostałem stworzony”.
Marzył, by zostać księdzem.
Rodzice
posłali jego i brata Pawła do szkoły ojców jezuitów do Wiednia.
Staś miał zaledwie 14 lat. Na początku nauka szła mu opornie. Przecież
studiował po łacinie, a wszyscy wokół mówili po niemiecku. A do tego
to mieszkanie w internacie. Ani jego kolegom, ani nawet bratu nie
podobało się, że tak długo się modli albo pilnie odrabia lekcje, gdy oni szli
„w miasto”. Drwili z niego, kpili, szturchali i płatali
niewybredne żarty. Koniecznie chcieli, żeby był taki jak oni. Ale on był inny
i ta inność drażniła. Był sobą i nie ugiął się. A gdy mu było ciężko
wołał: „Początkiem, środkiem i końcem mego życia rządź Chryste!”.
Prawdziwą
udręką była dla niego nie dokuczliwość kolegów, a trapiąca go myśl, że
ojcowie jezuici nie przyjmą go do zakonu bez zgody rodziców. Był
w kropce. Swoim zmartwieniem podzielił się z zaprzyjaźnionym ojcem
Franciszkiem. Ten poradził, by zamiast do Rzymu jak planował Staś –
udał się do Augsburga, do o. Piotra Kanizjusza – ówczesnego
przełożonego niemieckiej prowincji Jezuitów. Dał mu list polecający.
Utrudzony
dotarł do celu, ale miał pecha – zakonnik, którego poszukiwał akurat był
w Dylindze, w Bawarii. Poszedł więc dalej i wyobraźcie sobie, że
przeszedł aż 650 km. Różnych sztuczek po drodze musiał używać, bo wyruszył
za nim pościg na czele z jego bratem. W przebraniu żebraka, stresie,
głodzie i bólu dotarł do Dylingi.
W świetle
jego poczynań już nie widać tego cukierkowatego świętego z obrazka,
a prawdziwego twardziela, odważnego i sprytnego, a przede
wszystkim wiernego swoim marzeniom do końca. Młodzieńca z wielką
pasją.
W Dylindze
niestety nie odetchnął z ulgą. Przyjęto z dużą dozą podejrzliwości
i poddano rocznej próbie. On otoczony w domu rodzinnym służbą,
wykonywał teraz najgorsze prace, szorował podłogi, mył latryny, rąbał drewno
i skrobał przypalone garnki. Zaciskał zęby i wszystko ofiarowywał
Panu Bogu, modląc się o wytrwanie. Jak byśmy powiedzieli trawestując słowa
dzisiejszej Ewangelii: „Czynił postępy w mądrości, w latach i w
łasce u Boga i u ludzi. Egzamin zdał. Podjęto decyzję
o przyjęciu Stanisława do nowicjatu i wraz z dwoma młodymi
zakonnikami wysłano do jezuitów do Rzymu. Przez Alpy na pieszo,
czasami tylko kawałek na furmance – szedł prosto do świętości. I wreszcie
spełniło się marzenie Stasia. Był w nowicjacie Towarzystwa Jezusowego,
choć nie ukończył jeszcze 17 lat. To był jego priorytet.
W Rzymie
Staś z pasją oddał się swoim obowiązkom. Swoją dobrocią, pobożnością
i pokorą ujmował wszystkich. Miał też nowe marzenie. Chciał zostać
misjonarzem i pojechać do Indii.
Ale plany
Boże były inne. Po dwóch latach pobytu w Rzymie zachorował na malarię,
która wtedy była chorobą niewyleczalną. W momencie śmierci uśmiechał się
i powiedział: „widzę Najświętszą Marię Pannę z orszakiem
świętych, którzy idą po mnie”.
Wspomnienie św. Stanisława Kostki
Dzisiaj św.
Stanisław Kostka jest patronem młodzieży i patronem Polski. 18 września
obchodzimy jego wspomnienie.
Jan Paweł II
powiedział o nim cztery wieki później, cytując „Księgę Mądrości” – «Żyjąc
krótko, przeżył czasów wiele». Gdy papież, modlił się przy sarkofagu
Stanisława Kostki, powiedział o swoim wielkim przywiązaniu do tego
młodego świętego: „Ten święty patron młodzieży polskiej towarzyszył mi od dawna,
w czasach młodości i potem, stale. Towarzyszył mi w Rzymie, gdy
byłem studentem w położonym niedaleko stąd Kolegium Belgijskim. Prawie
każdego dnia przychodziłem szukać u niego duchowego światła i pomocy
[…]. Jego krótka droga życiowa z Rostkowa na Mazowszu przez Wiedeń
do Rzymu była jak gdyby wielkim biegiem na przełaj do tego celu życia
każdego chrześcijanina, jakim jest świętość”.
Analizując,
życie św. Stanisława Kostki można wyciągnąć wniosek, że to nie długość decyduje
o tym, czy to życie jest szczęśliwe i spełnione. To nie długość,
a jakość życia.